- 2024
- 2023
- 2022
- 2021
- 2020
- 2019
- 2018
- 2017
- 2016
- 2015
- 2014
- 2013
- 2012
- 2011
- 2010
- 2009
- 2008
- 2007
- 2006
- 2005
- 2004
- 2003
- 2002
- 2001
- 2000
- 1999
- 1998
- 1997
- 1996
- 1995
- 1994
- 1993
- 1992
- 1991
- 1990
- 1989
- 1988
- 1987
- 1986
- 1985
- 1984
- 1983
- 1982
- 1981
- 1980
- 1979
- 1978
- 1977
- 1976
- 1975
- 1974
- 1973
- 1972
- 1971
- 1970
-
Piosenki
-
Filmy i seriale
-
Programy TV
-
Kreskówki
-
Gry komputerowe
-
Gry i zabawy
-
Jedzenie
-
Moda i uroda
-
Motoryzacja
-
Prasa
-
Wyposażenie domu
-
Wydarzenia
-
Gadżety
-
Osobowości
-
Internet
-
Hobby i kolekcje
Gra w gumę-podwórkowe numer jeden
Są takie zabawy, o których się nie zapomina. Za każdym razem jak je wspominam, mam rozmarzoną minę i myśli gdzieś tam daleko. Tym razem po głowie chodzi mi gra w gumę.
Zabawa, która królowała niemalże na każdej przerwie między lekcjami w latach 80 i wczesnych 90-tych. To właśnie dziewczyny wiodły prym w rozgrywkach w gumę. Chłopcy z zazdrością podpatrywali i czasem dla żartów robili parodię z naszej dziewczęcej gry. Tak naprawdę trochę nam zazdrościli tej gry. Żaden prawdziwy twardziel nie przyzna się jednak do takiej słabości.
Całe korytarze szkolne były zarezerwowane podczas przerw na różne piruety z gumą w roli głównej. To właśnie była rzeczywistość dzieci i prawie młodzieży kilkanaście lat temu.
Co było w niej takiego, co sprawiało,że przez długi czas była numerem jeden zarówno w szkole jak i na podwórkach?
Przede wszystkim gra w gumę pozwalała grać już od dwóch osób . Wystarczyło trochę ruszyć głową i zamieścić gumę na dwóch ustawionych naprzeciw siebie krzesłach. Oczywiście super było, gdy rozgrywających było więcej.
Ważny był tu podnoszony stopniowo poziom trudności. Kolejno każda dziewczynka musiała zmierzyć się z gumowym zadaniem. Gracz grał do pierwszej skuchy. Pierwsze przeskoki przez gumę to była tak naprawdę bułka z masłem dla każdego. To właśnie miało zachęcić do dalszego zmagania się z kolejnymi stopniami trudności. Stopień trudności był zwiększany w dwojaki sposób. Kolejne zadania były coraz bardzie wymagające, a następnie guma podnosiła się na wyższy poziom. Najtrudniejszy stopień trudności to taki gdy guma była już na szyi. Wtedy trzeba było mieć wprawę i swój własny opracowany sposób . Tylko dzięki temu można było zakasować współgraczy.
A teraz pora na trochę praktyki, aby Ci co nigdy nie widzieli takiej gry mogli sobie ją wyobrazić.
Przykłady z tzw. Dziesiątki Angielskiej
Zerówki: Jedną nogą stukamy w podłoże za drugą linką ale tak aby skrzyżować linki. Aby to zrobić należy wejść stopą pod pierwszą linkę.
Jedynki: To już kolejny ruch więcej w stosunku do zerówki. Dodajemy do poprzednich nadepnięcie na linkę zanim stukniemy o grunt drugą linką.
Dwójki: Wchodzimy jedną nogą do środka gumy, potem robimy obrót i drugą nogę kładziemy za linkami. Na koniec dołączamy po prostu drugą nogę. Wiem, wiem-ciężko to ogarnąć. Jak ktoś tylko opisuje grę, to wydaje się to trochę skomplikowane. Dlatego do tego wpisu dołączony jest link do jednej z gier w gumę.
To co było charakterystyczne w tej grze to fakt, że z każdym kolejnym stopniem były wykonywane coraz bardziej skomplikowane piruety. Oczywiście we wszystkich odmianach dziesiątek poziom trudności wzrastał aż do 10.
Pamiętam Dziesiątki angielskie rzymskie i oczywiście polskie. Odmian gry w gumę było jednak znacznie więcej: Amerykanka, Twist , Missisipi lub trójkąt w który również uwielbiałyśmy grać.
Wówczas bawi się na przykład 6 osób, przy czym 3 osoby tworzą trójkąt stojąc w gumie.
Wariacji i przeróżnych opcji skakania była nieskończona ilość. Tak naprawdę ograniczała nas tylko nasza kreatywność. To w tej grze było wspaniałe.
Oprócz tych gier w gumę, które znałyśmy, dorzucałyśmy swoje pomysły.
Łatwo można dostrzec, że zamysł gumy był trochę podobny do koncepcji współczesnych pokemonów. Przede wszystkim zmuszał do ruchu i integracji z innymi.
Pokolenie ludzi, którzy mnóstwo swojego czasu spędzali z kolegami na świeżym powietrzu bez mrugnięcia okiem wybrałoby jednak grę w gumę.
Są takie zabawy, o których się nie zapomina. Za każdym razem jak je wspominam, mam rozmarzoną minę i myśli gdzieś tam daleko. Tym razem po głowie chodzi mi gra w gumę.
Zabawa, która królowała niemalże na każdej przerwie między lekcjami w latach 80 i wczesnych 90-tych. To właśnie dziewczyny wiodły prym w rozgrywkach w gumę. Chłopcy z zazdrością podpatrywali i czasem dla żartów robili parodię z naszej dziewczęcej gry. Tak naprawdę trochę nam zazdrościli tej gry. Żaden prawdziwy twardziel nie przyzna się jednak do takiej słabości.
Całe korytarze szkolne były zarezerwowane podczas przerw na różne piruety z gumą w roli głównej. To właśnie była rzeczywistość dzieci i prawie młodzieży kilkanaście lat temu.
Co było w niej takiego, co sprawiało,że przez długi czas była numerem jeden zarówno w szkole jak i na podwórkach?
Przede wszystkim gra w gumę pozwalała grać już od dwóch osób . Wystarczyło trochę ruszyć głową i zamieścić gumę na dwóch ustawionych naprzeciw siebie krzesłach. Oczywiście super było, gdy rozgrywających było więcej.
Ważny był tu podnoszony stopniowo poziom trudności. Kolejno każda dziewczynka musiała zmierzyć się z gumowym zadaniem. Gracz grał do pierwszej skuchy. Pierwsze przeskoki przez gumę to była tak naprawdę bułka z masłem dla każdego. To właśnie miało zachęcić do dalszego zmagania się z kolejnymi stopniami trudności. Stopień trudności był zwiększany w dwojaki sposób. Kolejne zadania były coraz bardzie wymagające, a następnie guma podnosiła się na wyższy poziom. Najtrudniejszy stopień trudności to taki gdy guma była już na szyi. Wtedy trzeba było mieć wprawę i swój własny opracowany sposób . Tylko dzięki temu można było zakasować współgraczy.
A teraz pora na trochę praktyki, aby Ci co nigdy nie widzieli takiej gry mogli sobie ją wyobrazić.
Przykłady z tzw. Dziesiątki Angielskiej
Zerówki: Jedną nogą stukamy w podłoże za drugą linką ale tak aby skrzyżować linki. Aby to zrobić należy wejść stopą pod pierwszą linkę.
Jedynki: To już kolejny ruch więcej w stosunku do zerówki. Dodajemy do poprzednich nadepnięcie na linkę zanim stukniemy o grunt drugą linką.
Dwójki: Wchodzimy jedną nogą do środka gumy, potem robimy obrót i drugą nogę kładziemy za linkami. Na koniec dołączamy po prostu drugą nogę. Wiem, wiem-ciężko to ogarnąć. Jak ktoś tylko opisuje grę, to wydaje się to trochę skomplikowane. Dlatego do tego wpisu dołączony jest link do jednej z gier w gumę.
To co było charakterystyczne w tej grze to fakt, że z każdym kolejnym stopniem były wykonywane coraz bardziej skomplikowane piruety. Oczywiście we wszystkich odmianach dziesiątek poziom trudności wzrastał aż do 10.
Pamiętam Dziesiątki angielskie rzymskie i oczywiście polskie. Odmian gry w gumę było jednak znacznie więcej: Amerykanka, Twist , Missisipi lub trójkąt w który również uwielbiałyśmy grać.
Wówczas bawi się na przykład 6 osób, przy czym 3 osoby tworzą trójkąt stojąc w gumie.
Wariacji i przeróżnych opcji skakania była nieskończona ilość. Tak naprawdę ograniczała nas tylko nasza kreatywność. To w tej grze było wspaniałe.
Oprócz tych gier w gumę, które znałyśmy, dorzucałyśmy swoje pomysły.
Łatwo można dostrzec, że zamysł gumy był trochę podobny do koncepcji współczesnych pokemonów. Przede wszystkim zmuszał do ruchu i integracji z innymi.
Pokolenie ludzi, którzy mnóstwo swojego czasu spędzali z kolegami na świeżym powietrzu bez mrugnięcia okiem wybrałoby jednak grę w gumę.
Komentarze