- 2024
- 2023
- 2022
- 2021
- 2020
- 2019
- 2018
- 2017
- 2016
- 2015
- 2014
- 2013
- 2012
- 2011
- 2010
- 2009
- 2008
- 2007
- 2006
- 2005
- 2004
- 2003
- 2002
- 2001
- 2000
- 1999
- 1998
- 1997
- 1996
- 1995
- 1994
- 1993
- 1992
- 1991
- 1990
- 1989
- 1988
- 1987
- 1986
- 1985
- 1984
- 1983
- 1982
- 1981
- 1980
- 1979
- 1978
- 1977
- 1976
- 1975
- 1974
- 1973
- 1972
- 1971
- 1970
-
Piosenki
-
Filmy i seriale
-
Programy TV
-
Kreskówki
-
Gry komputerowe
-
Gry i zabawy
-
Jedzenie
-
Moda i uroda
-
Motoryzacja
-
Prasa
-
Wyposażenie domu
-
Wydarzenia
-
Gadżety
-
Osobowości
-
Internet
-
Hobby i kolekcje
1 osoba pamięta to
W październiku 1997 roku, a dokładnie w sobotę przed telewizorami w całej Polsce zasiedli rodacy, aby zobaczyć, jak Andrzej Gołota zostaje pierwszym człowiekiem w historii polskiego, zawodowego pięściarstwa, który zdobywa pas z mistrzowskim tytułem w wadze ciężkiej.
W Atlantic City, Andrzej Gołota stanął naprzeciwko Lennoxa Lewisa. Bukmacherzy z Las Vegas wieścili zwycięstwo Polaka w starciu z Brytyjczykiem w stosunku 6,5 do 5. Gołota deklarował, że zniszczy rywala. W Polsce transmisja z walki leciała na HBO oraz w radio RMF FM.
Walka rozpoczęła się o 23:10 i trwała... 95 sekund. Nokaut! W polskich domach płacz i niedowierzanie. Po pojedynku, w czasach kiedy internet raczkował, jedynie w telewizji oraz na łamach prasy drukowanej pojawiały się komentarze żartujące z Gołoty. Jednak prawdziwym hitem z walki Polaka z Lewisem był kabaret Marcina Dańca, który w swoim stand-upowym występie doskonale podsumował to wydarzenie.
Tak mówił jeszcze zanim rozpoczęła się walka:
- Ale jak szedł Andrew… No mówię Wam – jakie szaty, jak Kaligula. Tak schodził (…) Miał taką bluzę białą, błyszczącą, taki bardziej wariant łazienkowy (…) Duże godło, korona… No szedł jak żużlowiec.
i po nokaucie:
- Po wszystkim już. Asfalt zabrał pas mistrza i poszedł do domu. "Asfalt" Endriego oszukał, bo Endriu bidny myślał, że on na początku będzie z nim rozmawiał, a on go zaczął od razu bić!
- Dobrze, że walka była krótka, Polska spała jak się bili, obejrzą sobie jutro w Teleexpressie.
Jedno trzeba jednak z tamtych wydarzeń zapamiętać. Nigdy wcześniej, ani później nie było takiego zafascynowania Gołotą i boksem w naszym kraju. Walka Polaka w 1997 roku to było święto, na które wszyscy czekali.
W Atlantic City, Andrzej Gołota stanął naprzeciwko Lennoxa Lewisa. Bukmacherzy z Las Vegas wieścili zwycięstwo Polaka w starciu z Brytyjczykiem w stosunku 6,5 do 5. Gołota deklarował, że zniszczy rywala. W Polsce transmisja z walki leciała na HBO oraz w radio RMF FM.
Walka rozpoczęła się o 23:10 i trwała... 95 sekund. Nokaut! W polskich domach płacz i niedowierzanie. Po pojedynku, w czasach kiedy internet raczkował, jedynie w telewizji oraz na łamach prasy drukowanej pojawiały się komentarze żartujące z Gołoty. Jednak prawdziwym hitem z walki Polaka z Lewisem był kabaret Marcina Dańca, który w swoim stand-upowym występie doskonale podsumował to wydarzenie.
Tak mówił jeszcze zanim rozpoczęła się walka:
- Ale jak szedł Andrew… No mówię Wam – jakie szaty, jak Kaligula. Tak schodził (…) Miał taką bluzę białą, błyszczącą, taki bardziej wariant łazienkowy (…) Duże godło, korona… No szedł jak żużlowiec.
i po nokaucie:
- Po wszystkim już. Asfalt zabrał pas mistrza i poszedł do domu. "Asfalt" Endriego oszukał, bo Endriu bidny myślał, że on na początku będzie z nim rozmawiał, a on go zaczął od razu bić!
- Dobrze, że walka była krótka, Polska spała jak się bili, obejrzą sobie jutro w Teleexpressie.
Jedno trzeba jednak z tamtych wydarzeń zapamiętać. Nigdy wcześniej, ani później nie było takiego zafascynowania Gołotą i boksem w naszym kraju. Walka Polaka w 1997 roku to było święto, na które wszyscy czekali.
Komentarze