Lennox Lewis vs. Andrew Golota


Wydarzenia
1 osoba pamięta to
W październiku 1997 roku, a dokładnie w sobotę przed telewizorami w całej Polsce zasiedli rodacy, aby zobaczyć, jak Andrzej Gołota zostaje pierwszym człowiekiem w historii polskiego, zawodowego pięściarstwa, który zdobywa pas z mistrzowskim tytułem w wadze ciężkiej.

W Atlantic City, Andrzej Gołota stanął naprzeciwko Lennoxa Lewisa. Bukmacherzy z Las Vegas wieścili zwycięstwo Polaka w starciu z Brytyjczykiem w stosunku 6,5 do 5. Gołota deklarował, że zniszczy rywala. W Polsce transmisja z walki leciała na HBO oraz w radio RMF FM.

Walka rozpoczęła się o 23:10 i trwała... 95 sekund. Nokaut! W polskich domach płacz i niedowierzanie. Po pojedynku, w czasach kiedy internet raczkował, jedynie w telewizji oraz na łamach prasy drukowanej pojawiały się komentarze żartujące z Gołoty. Jednak prawdziwym hitem z walki Polaka z Lewisem był kabaret Marcina Dańca, który w swoim stand-upowym występie doskonale podsumował to wydarzenie.

Tak mówił jeszcze zanim rozpoczęła się walka:

- Ale jak szedł Andrew… No mówię Wam – jakie szaty, jak Kaligula. Tak schodził (…) Miał taką bluzę białą, błyszczącą, taki bardziej wariant łazienkowy (…) Duże godło, korona… No szedł jak żużlowiec.

i po nokaucie:

- Po wszystkim już. Asfalt zabrał pas mistrza i poszedł do domu. "Asfalt" Endriego oszukał, bo Endriu bidny myślał, że on na początku będzie z nim rozmawiał, a on go zaczął od razu bić!

- Dobrze, że walka była krótka, Polska spała jak się bili, obejrzą sobie jutro w Teleexpressie.

Jedno trzeba jednak z tamtych wydarzeń zapamiętać. Nigdy wcześniej, ani później nie było takiego zafascynowania Gołotą i boksem w naszym kraju. Walka Polaka w 1997 roku to było święto, na które wszyscy czekali.

Komentarze

  • Paulinka 2016-12-12 14:50:44
    to prawda, śmiałam się do łez, oglądając skecz Dańca